sobota, 1 grudnia 2012

Kocham czytać książki

Mogę robić wiele rzeczy, mogę gotować, pstrykać durne zdjęcia, mogę kolekcjonować wycięte z gazet nekrologi, ale najbardziej na świecie kocham czytać książki.

Czytać nie tylko dla wiedzy czy zabicia czasu, ale dla samego faktu czytania. Bo kiedy prawdziwie w życiu coś kochasz, to nie obchodzi Cię, czy nabywasz przy tym jakiś umiejętności, czy tracisz czas, czy tylko szukasz pretekstu by spędzić wieczór pod kołdrą z kubkiem gorącej czekolady.
 
To jest pasja a pasje nie muszą być racjonalne i daleko im do sprecyzowania się w kategorii tego, co jest w życiu przydatne a co nie. Czytać książki może każdy - głupia oklepana prawda dla dzieci, starców i głupich bab. No way! To nie jest tak, że każdy może czytać  To tak jak by powiedzieć, że każdy może sobie być prezydentem, prawda? No może, ale czy wie co robi? Nie sztuką jest zasiąść w wygodnym fotelu i zaczytywać się w pierdzielonym romansie, gdzie Stefano kocha Mary, ale głupia dziwka nadal czuje sentyment do Johna i przez to ich pseudozwiązek nie może doczekać się legalizacji.

Czytanie to sztuka. Tak jak malowanie czy rzeźbienie, tylko że, nie potrzebujesz zasranego dłutka ani oślizgłej palety. Jedyne, czego wymaga od Ciebie autor to otwarty umysł. Masz chłonąć treści tak mocno, jak gąbka nasączona super hiper wyjebanym w kosmos płynem do mycia naczyń Fairy. A jak Ci się nie podoba ta perspektywa, to zostaw to diabelskie nasienie na półce tak sobie leżało do tej pory i niech Cię ręka boska broni, by w całkowitym majestacie prawa w biały dzień wyciągać po nie łapska.

Czytanie książek
Tak mi trochę to dzisiaj wychodzi sarkastycznie, no cóż - życie sztuką kompromisu więc ja pozwalam abyś wykrzywił teraz twarz w grymasie niezadowolenia, a Ty pozwól, że skończę to swoje pierdzielenie tak, jak to od początku zaplanowałam. Więc na czym skończyłam? Ach tak - kocham czytać książki. Kocham te wypełnione grozą, gdzie ciepła krew leje się po wszystkich posadzkach domu na przedmieściach Broklyna, kocham te w których średniowieczny władca napada na ościenny kraj celem złupienia, zgwałcenia i rozpierdolenia tego wszystkiego w drobny mak. I nie to żebym była jakąś maniaczką przemocy, czy czegoś tam. Ja po prostu lubię jak się akcja naprzód toczy, jak jest w wypierdem i przytupem a nie takie pierdolenie o Szopenie jak w tych Harlequinowych zakichanych romansach.

Romansom mówię NIE!

Tego badziewia nigdy nie czytałam. Hmmm nawet nie mam się jak wypowiedzieć, no bo co, powiem, że jest złe? Przecież nie wiem, nawet w ręce tego nie biorę. Pociąga mnie antyk, średniowiecze, teorie spiskowe i wielkie zagadki ludzkości - co mnie obchodzi romantyczna miłość podstarzałych dewotek i wyłysiałych maklerów? Nic. Wolę Tolkiena, Mastertona, Browna i wszelkie tego typu pióro, co to zjeży włos na głowie, obiad obrzydzi i spać nie pozwoli. Zaciekawi, wystraszy, podnieci i pozostawi we wiecznym niedosycie. Taaaa, takie właśnie książki kocham.

Być może nie jestem idealnym czytelnikiem, ale idealnie sobie z tym radzę, a i panie w bibliotece mają dzięki mnie więcej pracy, same superlatywny. No więc młodzi pisarze - nie lenić się, tworzyć nowe treści! Bo nic się tak nie liczy jak satysfakcja czytającego i jego niczym niedające się ukryć wypieki na policzkach. No cóż, ja kocham czytać książki, dlatego ktoś musi je pisać.

1 komentarz:

Podziel się swoją opinią dotyczącą wpisu.

Copyright © Literutopia , Blogger