czwartek, 8 września 2016

Rekiny Wojny – czy warto obejrzeć ten film? Recenzja filmu Rekiny Wojny

Tam, gdzie zaczyna się kasa, tam kończą się pieprzone przelewki...

Poświęciłam półtorej godziny swojego cennego czasu na to, żeby obejrzeć film Rekiny Wojny. Szczerze mówiąc, nie pokładałam w nim żadnych nadziei. Wiesz, jak to jest – idziesz gdzieś albo robisz coś, ale nie masz przekonania. Robisz, bo musisz lub dlatego, że wypada. Tak też było ze mną. Miałam obejrzeć „Kiedy gasną światła”, ale jakiś cwaniak postanowił wykopać horror z repertuaru no i zostały mi tylko te nieszczęsne rekiny.

Rekiny Wojny

O czym są Rekiny Wojny?


W telegraficznym skrócie. Mamy dwóch kolesi, jeden typowy, zapasiony Amerykanin, drugi nietypowy, uroczy przystojniak (nie wiem dlaczego, ale kojarzy mi się z Markiem Z. Tym od Facebooka). Panowie spotykają się po latach i ten gruby wciąga tego ładnego w interes, który polega na handlu bronią. Nasze cwaniaki na początku sprzedają jak początkujący allegrowicze, ale szybko się rozkręcają i zaczynają handlować uzbrojeniem z… Pentagonem. Wspominałam, że mają dwadzieścia parę lat, a historia jest oparta na faktach? Nie? No to teraz mówię i udajemy, że pamiętałam o tym we wstępie.

Biznes naszych Rekinów idzie coraz lepiej. Przesiadają się w Porsche i kupują sobie po apartamencie. Firma się rozkręca, kasa leje się w milionach dolarów, ale w pewnym momencie pojawiają się problemy. Nie będę Cię tu czarować, bo na pewno wiesz, o co chodzi. Ma tu zastosowanie powiedzenie najstarszych górali, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Fabuła rozwija się świetnie, jest barwnie, rytmicznie i zaskakująco. I wszystko byłoby fajnie, gdyby im tego wszystkiego tak szlag nie trafił. Bajka sypie się oczywiście przez wielką głupotę, ale jaką, to Ci nie powiem. Zapłaciłam 26 zł, żeby się dowidzieć. Sprawiedliwość musi być i Ty też za darmo nie dostaniesz. :)

Przystojniak i pasztet

Czy warto obejrzeć Rekiny Wojny?


Film ma w kinach już chyba swoje ostatnie podrygi. Ale moim zdaniem warto na niego iść. Ma morał, może nie tak oczywisty, ale jak się zastanowić, to ma. Właściwie nawet kilka tych morałów.

·         Pieniądze i przyjaźń to połączenie, które normalnie w naturze nie występuje.
·         Największy burdel robi się przez najmniejsze okruchy.
·         Jak się ma łeb na karku, to się wiele może i tu zacytujemy Steve'a (niech mu ziemia lekką będzie)


Za tych co szaleni. Za odmieńców. Buntowników. Awanturników. Niedopasowanych. Za tych, co patrzą na świat inaczej. Oni nie lubią zasad. Nie szanują status quo. Można ich cytować, można się z nimi nie zgadzać; można ich wysławiać, można ich zniesławiać. Ale jednego nie można zrobić – nie można ich ignorować. Bo to oni zmieniają świat. Popychają ludzkość do przodu. I choć niektórzy mogą widzieć w nich szaleńców, my dostrzegamy w nich geniusz. Ponieważ to ludzie wystarczająco szaleni, by sądzić, że mogą zmieniać świat… są tymi, którzy go zmieniają.


Dobra, pomądrowaliśmy się, a teraz do sedna. Podobało mi się. Naprawdę mi się podobało, bo ja lubię szaleńców. Lubię ryzykowne interesy i ten american dream, w stylu od pucybuta do milionera. Ktoś tam w necie biadolił, że źle dobrani aktorzy, że naiwne i tak dalej, ale olej to. Dobre to jest. Kiedy zaświecili w kinie światła, to ponoć powiedziałam do kolegi:

- Od jutra handlujemy bronią.

Znaczy, że Rekiny Wojny zrobiły na mnie wrażenie.

Jeżeli szukasz takich luźniejszych klimatów, bez krwi, głupich żartów i egipskich płaczek, to film Rekiny Wojny Ci się spodoba. Ja szykuję się teraz na Smoleńsk. W ogóle dopiero na Rekinach dowidziałam się z reklamy, że taki film jest zrobiony. Kto widział, niech da mi znać, czy warto.

Miej film na własność: Rekiny wojny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią dotyczącą wpisu.

Copyright © Literutopia , Blogger