piątek, 21 października 2016

Książki do czytania - a do czego kur*a?

Ostatnio natknęłam się na taką konstrukcję słowną "książki do czytania" i przyznam szczerze, że trochę mnie trafiło. No bo się tak zastanowiłam przez chwilę, do czego jeszcze mogą służyć książki, jeżeli nie do czytania? Od razu wyeliminowałam target w postaci matek, które szukają książeczek z obrazkami dla swoich dzieci i wyszło mi, że z niektórymi ludźmi chyba coś jest nie tak.

Co misiu robi z książką? Czyta kurde. Czyta.


Książki do czytania - to Ci nowość!


Wyobraź sobie taką sytuację. Wchodzisz do biblioteki i pytasz: macie jakieś ciekawe książki do czytania? A teraz wyobraź sobie minę bibliotekarki. Czujesz, że ta konstrukcja tj. "książki do czytania" jest jakaś nie tego? To masło maślane. Tak jak lakier do paznokci służy do malowania pazurów, tak książka jest do czytania. To chyba oczywiste. Nie pytasz w sklepie o rękawiczki na dłonie ani nie kupujesz herbaty do picia. Każdy wie, do czego są rękawiczki i każdy rozumie, po co jest herbata. No ale jak widać, nie każdy wie, że książki zasadniczo służą do czytania.

Zastanawiałam się nad tym jeszcze dłużej i doszłam do wniosku, że dla pewnej grupy ludzi książki są uniwersalnymi przedmiotami. Mogą służyć między innymi do:

  • Oglądania - jak się nudzi i bateria w smartfonie padnie. Oczywiście te z obrazkami i koniecznie z kolorowymi.
  • Udawania - żeby lepiej wypaść przed kandydatem na przyszłego męża, delikwentka bierze ze sobą książkę. Byle jaką, byleby wyglądała no i ta książka siłą rzeczy nie służy do czytania, tylko do wyrywania.
  • Dekoracji - co by to jakoś półeczkę urozmaicić, żeby tak bidulka nie stała luzem.
  • Korzystania na stronie - jak papieru zabraknie, a Ty cudownym zrządzeniem losu masz przy sobie knigę a kartki takie mięciutkie jak Regina.

W świetle tych informacji fraza "książki do czytania" nabiera całkiem innego znaczenia. Nabiera jakoś sensu, ale to pokazuje, że nie wszyscy wiedzą, do czego służy książka! I pomijam tutaj wszelkie kolorowanki czy albumy. Piszę o książce w takim dosłownym tego słowa znaczeniu. Książka służy do czytania do jasnej anielki. Skoro jest to tak oczywiste, to nie trzeba tego podkreślać.

A jak jeszcze raz usłyszę o książkach do czytania, to tak wytargam osobnika za ucho, że niech się już boi ten, komu coś takiego przez gardło przechodzi. Książka to książka. Nie trzeba dodawać, do czego służy i niech tak zostanie na wieki wieków. Amen.
 

5 komentarzy:

  1. Nie spotkałam się jeszcze z takim określeniem. Ale może to i dobrze, bo myślę, że moja reakcja byłaby podobna do twojej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy ludzie tak mówią i nic na to nie poradzisz:)Ja na przykład dostawałam przez lata szału, gdy moja rodzona rodzicielka mówiła, że coś powstało na faktach autentycznych:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też dostaję szału przy takich określeniach... :) Ludzie chyba czasami przestają myśleć nad tym co mówią.

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, trochę rozumiem Twoją irytację xD
    Ale mogą być ksiązki do oglądania (obrazkowe), albo do kolorowania :D

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią dotyczącą wpisu.

Copyright © Literutopia , Blogger