Zastanawiam się czy i Wam zdarzają się czasami okresy, kiedy nie macie czasu sięgnąć dosłownie po nic? Chcielibyście coś przeczytać, ale mimo dwojenia się i trojenia, nie ma jak.
Ja ostatnimi czasy miałam właśnie taki czytelniczy detoks i powiem Wam szczerze, że aż dziwi mnie fakt, jak gładko i bezproblemowo przeżyłam ten okres. O zgrozo nawet nie żałowałam, że nie czytam. I nie żebym spędzała czas pod palmami, ot, po prostu praca zajmowała tyle mojego czasu, że nawet nie przyszło mi do głowy, żeby wertować jakieś stronice po nocach. Przez 4 miesiące nie czytałam prawie nic, a jeśli już to bardzo mało, na raty i w ogóle w cały świat. Czuje się literacko wyprana, ale mam nadzieję nadrobić ten czas w spokojniejszych zimowych miesiącach.
Zdarzyło się Wam kiedyś przeżyć czytelniczy detoks? Jak się po nim czuliście?
Zdarzyło się. Ale nie chodziło o brak czasu (chwila na przeczytanie książki zawsze się u mnie znajdzie;) tylko o jakąś chwilową niechęć do słowa pisanego. Nie wiem, skąd to się bierze. Ale radość z powrotu do "normalności" jest później wielka;)
OdpowiedzUsuńJa mam detoks w pisaniu, czytam sporo, ale prawie nie piszę recek, zwalam wszystko na jesienną chandrę ;P
OdpowiedzUsuń