W tak deszczowy i pochmurny dzień jak dzisiaj, trafnym będzie przedstawienie książki "Umrzeć w deszczu" autorstwa Aleksandra Sowy. Książkę mam u siebie już jakiś czas, czytanie zaczęłam około miesiąca temu, ale natłok obowiązków i początkowy brak efektu "wow" spowodował, że na skończenie musiała poczekać do dnia dzisiejszego.
Umrzeć w deszczu - Aleksander Sowa
Wydawnictwo: Poligraf
Stron: 142
Książkę otrzymałam od autora i zawsze coś takiego jest w tych recenzjach, na które ktoś oczekuje, że z jednej strony chcemy wyrazić swoje prawdziwe zdanie a z drugiej zdajemy sobie sprawę, że błędy, jakie wytkniemy, mogą takiemu twórcy sprawić przykrość. Niemniej jednak ocena zgodna z własnym poglądem i sumieniem wydaje się być jedyną, właściwą drogą, którą taki recenzujący powinien przyjąć. Tak też mam zamiar postąpić. Niestety nie będę się zachwycać.
Po przeczytaniu Zauroczenia, napisanego przez tegoż autora, byłam wniebowzięta, zresztą moją opinię możecie zobaczyć tutaj - Zauroczenie. W tym przypadku jednak autor nie trafił w mój gust. Co do oprawy graficznej, jest taka hmm... jakby to powiedzieć, no nieciekawa. Nie wiem co jest nie tak z okładką, ale mnie się nie podoba. Niestety korekta też pozostawia wiele do życzenia, zdarzają się literówki lub stylistyka taka jak w poniższym fragmencie:
Po krótkim uniesieniu znów wróciła do nas wojna. Opatrywała rannych, a ja pomagałem ich nosić.
Kto opatrywał rannych? Wojna? No ja niestety tak to zrozumiałam.
Pierwszy nie dobiegł, bo zastrzelili mu konia, zaraz jak tylko wybiegł.
Mało maślane, ale brzmi śmiesznie :)
Tytułowy bohater, Artur Sadovski zostaje sławnym fotografem i trafia na Bałkany, by poprzez swoje zdjęcia przekazywać światu prawdę o wojnie. Gościu ma pecha, jest bardzo kochliwy, ale jego szczęście nie trwa długo, każda kolejna kobieta go opuszcza. Książka rozpoczyna się w momencie, kiedy bohater wzywa do siebie młodą dziennikarkę i opowiada jej historię swojego życia. Tuż po tej swoistej spowiedzi ma zamiar popełnić samobójstwo. Dziennikarka słucha i nagrywa jego słowa a my przenosimy się wraz z Arturem do okupowanego miasta, które płonie i wybucha ogniem granatów. Fotograf nie ma łatwego życia, wydaje się, że ciąży nad nim fatum...
Plusy i minusy książki "Umrzeć w deszczu"
Początek książki jest niczego sobie, środek moim zdaniem beznadziejny, a końcówka bardzo dobra. Mam wrażenie, jak gdyby "Umrzeć w deszczu" pisane było przez dwóch autorów. Jeden z nich skupia się na emocjach (min opisach scen erotycznych) a drugi na suchych faktach i wypełnieniu całości fachowymi informacjami. Taki maleńki zgrzyt, który doskonale uwidacznia lepsze i gorsze momenty, wenę lub jej brak (moim zdaniem). Wydaje się, że ta historia pisana jest pośpiesznie, bez poprawek, bez krytycznego przyjrzenia się całości. Dostajemy sporo fachowych określeń dotyczących broni i samolotów, ale to wydaje się takie nieważne w tej książce. Coś sobie tam lata, coś wybucha, a mnie to mało interesuje. I chociaż współczuje ludziom, którzy tą wojnę przeżyli i którzy w niej zginęli, to jednak książka nie sprawiła, że przeniosłam się myślami w te lata, w serca tych ludzi.Czyżbym była zbyt wymagająca? Nie wiem, może mi się już w tyłku przewraca i oczekuje Bóg wie czego :)Książka mnie nie powaliła, była przeciętna, ale pomysł był bardzo dobry. Ogólnie tematyka jak i dramatyczne rozwinięcie można by nazwać wyjątkowo uderzającymi w emocje i psychikę, ale denerwował mnie fakt, że wszystko było takie przewidywalne. Wiedziałam co stanie się z kolejną ukochaną Artura, kim jest piękna dziewiętnastolatka, którą poznajemy na końcu utworu. Przydałoby się to wszystko trochę zagmatwać, tak aby czytelnik nie był w stanie wydedukować biegu wydarzeń. To się nie udało, Książka "Umrzeć w deszczu" nie pobiła "Zauroczenia".
Czytaliście tą książkę? Co na jej temat sądzicie? Czy moglibyście określić ją mianem "najsmutniejszej książki, jaką czytaliście w życiu"? Ja znam smutniejsze historie i chociaż piekło wojny dla każdego człowieka jest traumatyczne i niewyobrażalne, to tutaj jednak czegoś mi zabrakło. Niby mamy ludzką tragedię, klęskę narodu i ogarnia nas współczucie, ale obok tej historii przeszłam lekko obojętnie, nie zawładnęła mną, nie sprawiła, że zaparło mi dech. Chyba jestem nieczuła... no cóż, książka Umrzeć w deszczu nie podbiła mojego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoją opinią dotyczącą wpisu.