Kolejna metamorfoza Chylińskiej
Buszując w czeluściach YouTube'a trafiałam na fragmenty programu Kuby Wojewódzkiego, gdzie Agnieszka jest gościem. Obejrzałam i oniemiałam. Po raz kolejny totalna metamorfoza. Nie tylko "wyglądowa", ale też jakby mentalna.
Zastanowiłam się przez chwilę, co się stało z tą Agnieszką, którą oglądałam jeszcze jakiś czas temu. Schudła i to bardzo. Wróciła do dawnego, nieco chłodnego i męskiego stylu. Ale największe zdziwienie wywołał u mnie fakt, że Agnieszka wydaje się bardzo przytłoczona, jak sama mówi - wypalona. Mimo to w takim złym (podejrzewam) dla siebie czasie, udało jej się stworzyć naprawdę dobrą płytę.
Stereotyp największych sukcesów
Od razu przypomniał mi się popularny pogląd o tym, że największe dzieła artystyczne rodzą się w bólach. Zastanowiłam, czy tak rzeczywiście jest, że człowiek musi dostać od życia kopa, by był w stanie wykrzesać z siebie najjaśniejsze przejawy talentu i stworzyć coś pięknego. My sobie tu siedzimy spokojnie z daleka od jupiterów i oceniamy:
- Tej wyszło, tej nie wyszło. Ta schudła, tamta zgrubła. Wybrzydzamy, mówimy co dobre, a co złe. Tymczasem w tle mogą czasami dziać się prawdziwe ludzkie dramaty. Życie może naprawdę dopiec, a publiczność wymaga. Trudno jest zwlec się do działania, ale z drugiej strony trzeba.
Gdy patrzę na odmienioną Agnieszkę Chylińską z jednej strony tęsknię za jej poprzednią "wersją". Z drugiej natomiast rozumiem, jak wielką artystką musi być, by na życiowym zakręcie stworzyć krążek, który jest tak dobry. Bo on jest dobry, tak jak utwór, który go promuje. Czuć w nim ból, tęsknotę, pewien rodzaj niespełnienia. I to jest właśnie kluczem do ludzkich serc.
Zresztą przypomnij sobie o tym, że te największe rzeczy zdarzyły się w Twoim życiu właśnie wtedy, gdy było Ci źle. Widocznie problemy pobudzają kreatywność. Człowiek szczęśliwy jest jakiś taki rozlazły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoją opinią dotyczącą wpisu.