Kupujesz i nawet nie wiesz dlaczego...
Wchodzisz do sklepu, rozglądasz się i wrzucasz coś do koszyka. Wydaje Ci się, że podejmujesz świadome wybory i masz rację. Tylko Ci się wydaje. Wydaje Ci się dlatego, że ktoś wcześniej postanowił uwieść Twoją podświadomość. No właśnie - "Uwieść podświadomość - psychologia reklamy" Roberta Heatha - ją dzisiaj wezmę na tapetę.
Uwieść podświadomość. Psychologia reklamy - Robert Heath
Wydawnictwo: GWP
Stron: 302
Uwielbiam reklamę, bo ona nie ma granic. Nie ma w niej tego punktu ostatecznego, którego przekroczyć się nie da. Nikt nie wyznacza tam szczytów, a jednocześnie ich osiągnięcie wcale nie jest takie trudne. Wystarczy zrozumieć, jak działa ludzki mózg i czego potrzebują ludzie. Ktoś, kto to wie, ma władzę nad każdym Twoim wyborem. To się może wydawać wręcz przerażające, ale uwierz mi - uwieść podświadomość wcale nie jest tak trudno.
Rober Heath w swojej książce prezentuje zagadnienia związane z psychologią komunikacji, wpływem emocji na odbiór kreacji reklamowych i nasze decyzje. Okazuje się, że nieprzypadkowo używasz konkretnej pasty do zębów albo chodzisz w ubraniach danej marki. Robisz to, bo spece od reklamy wiedzą jak Cię do tego przekonać. I oni nawet nie muszą robić tego wprost.
Pracuję w branży, więc wiem. Wystarczy odpowiedni dobór słów, kolorów, kształtów i jesteś nasz. Wpadasz w sidła marketerów, którzy doskonale znają drogę do Twojego portfela.
Uwieść podświadomość i wycisnąć klienta
Oczywiście to nie jest tak, że pod wpływem reklamy kupujesz niepotrzebne Ci rzeczy. Wręcz przeciwnie - kiedy w końcu coś masz, zaczynasz rozumieć, jak bardzo jest Ci to potrzebne. My o to dbamy. Robimy wszystko, byś miał święte przekonanie, że nasz krem jest lepszy od kremów "tamtych" (czytaj: złych, obłudnych, niewartych Twojej uwagi). Nasz krem da Ci długie życie, powodzenie w miłości, lepsze zarobki i wyższe oprocentowanie na lokatach. Uwierz w to.
Czy wspominałam, że kocham reklamę? Kocham ją za nieprzewidywalność. Za to, że kreacja, którą każdy skazał na niepowodzenie, okazuje się hitem. I za to, że ta, która miała być kurą znoszącą złote jajka, pozwoliła nam utopić kilkaset tysięcy. Kocham reklamę za te rozmowy z designerami, którym kończą się już kolory w palecie RGBT. Za sprzeczki z webmasterami, którzy rozróżniają 7 tysięcy grubości linii. W końcu za boje na placu tworzenia contentu, kiedy i tak w końcu okazuje się, że pierwsza wersja konwertowała najlepiej.
Za przykład może służyć pewna powszechna sytuacja: gdy widzimy płaczącą osobę, nasze neurony lustrzane naśladują pracę jej mózgu i sami również zaczynamy odczuwać smutek.*
*Ciekawe, no nie? Pamiętasz reklamę MiniRatki? Nie wzruszała Cię czasami?
Książka Roberta Heatha jest świetną propozycją dla tych, którzy chcą się przekonać, dlaczego kupują, dlaczego nie kupują i dlaczego marketerzy zawsze będą mieli robotę. ;) Od razu Ci podpowiem, że dlatego, iż wy klienci jesteście trudni. Niestety nie produkowano was masowo. Każdy jest inny, a to wymusza na nas taką różnorodność w podejściu.
Psychologia reklamy - dla tych, którzy wiedzą, że się da
Czy Ty wiesz, ile my się musimy napocić, żeby reklama Cię przekonała? Ile kaw wypijamy, zanim w naszych głowach pojawi się jakiś pomysł? Czy Ty wiesz człowieku, jak trudno dzisiaj uwieść Twoją podświadomość? Jaki jesteś odporny, jaki skąpy i jaki zapatrzony w siebie? I dobrze, bo inaczej nasza praca przestałaby być czymś, co tak bardzo rajcuje.
A może sam/a pracujesz w reklamie? Może potrzebne Ci świeże podejście? Złamanie schematów, które mówią, że klienta trzeba ukochać, przytulić i zasłodzić? Nie. Jemu trzeba dać emocje, a im różniejsze one od tych, które dają inni - tym lepiej.
Robert Heath w swojej książce "Uwieść podświadomość. Psychologia reklamy" pokazuje, że klienta trzeba czasami wkurwić. Bo jak jest spokojny, to nas nie dostrzega. Nie widzi naszego super turbo durszlaka do klusek cienkich i grubych ani mopa, który sam myje i jeszcze odstawia się do kąta. Klientem trzeba wstrząsnąć albo kłaść mu coś do głowy tak długo, aż się to wgra jak na twardy dysk.
Niedobrzy marketerzy...
W reklamie jest tak - albo jesteś szczerym marketerem, albo jesteś dobrym marketerem. Z zasady można założyć, że szczery marketer nie jest dobry a dobry nie jest szczery. Amen i nie dyskutujemy. Tylko że kiedy stoisz po drugiej stronie barykady i naprawdę chcesz mieć jakiś wpływ na swoje decyzje, to może warto dowiedzieć się, jak działamy. Co stoi za tymi pięknymi banerami, wzniosłymi hasłami i pięknymi filmikami? Zobaczyć, co wykorzystujemy, żeby żyło Ci się lepiej...
Moim zdaniem konsumenci nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego reklamy były tak dobre, ponieważ zupełnie nie zdawali sobie sprawy z ich oddziaływania.
Nie mów, że Cię to nie ciekawi. Nie kłam, że nie chcesz wiedzieć, którą dziurą reklama opróżnia Twoją kieszeń...
Moja branża. :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń