Do czego dążymy? Do lepszego świata, czy autodestrukcji, która czai się na każdym kroku?
Kiedy Wydawnictwo M przysłało mi książkę Marzeny Nykiel "Pułapka Gender", miałam co do niej mieszane uczucia. Zaczęłam czytać od niechcenia, w poczekalni u dentysty i nie wiedzieć co było gorsze: widmo borowania czy świadomość tego, że statystyczny człowiek nie ma pojęcia, co dzieje się na jego planecie. "Pułapka Gender" Marzeny Nykiel otwiera oczy... ze zdumienia.
Pułapka Gender |
Pułapka Gender - Marzena Nikiel
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Stron: 310
Okładka jest taka sobie, mogę nawet śmiało powiedzieć, że jest jedną z najbrzydszych, jakie miałam przyjemność oglądać, ale nie to jest w tym momencie ważne. Istotna jest zawartości, a ta niestety nie jest przyjemną historyjką, którą można sobie poczytać do snu. Marzena Nykiel w dość surowy sposób rozprawia się z ludzką niewiedzą dotyczącą Gender. No właśnie Gender - to słowo jak widmo przemyka w naszej świadomości i chociaż większość zdaje sobie sprawę czy owy ruch jest, to jednak nie do końca chcemy przyjąć to do świadomości.
Jeżeli miałabym określić, co to takiego, napisałaby: Gender po prostu jest i to wystarczy, żeby człowiek zaczął całkiem inaczej pojmować rzeczywistość. Rzeczywistość, która tak naprawdę jest ułudą, świadomość, którą ktoś w nas zaszczepił i wybory, które nie są naszymi wyborami. Oderwanie od tożsamości płciowej ma być według Nikiel zaplanowaną strategią, której celem jest przejęcie kontroli nad bezwolną rasą (czytaj: nami). Kontrola urodzeń, zawirowania związane z kwestiami populacji ludności świata, antykoncepcji, aborcji i nie wiedzieć czego jeszcze, mieszają się ze sobą, dając mieszankę wybuchową.
Według autorki ruch New Age, tak propagowany i tak piętnowany jednocześnie, ma na celu nic innego, jak zawładniecie naszymi umysłami i skierowanie działań na odpowiednie tory. Wszelkie happaeningi, ruchy czy też ustawy, ściągają nas powoli na samo dno moralnego wypaczenia i zmuszają do tego, byśmy mówili jednym głosem. Marzena Nikiel pisze:
Analiza poszczególnych elementów pokazuje wyraźnie, że wszystko, co próbuje się nam przedstawić jako spontaniczne, oddalone działania niezależnych, rozsianych po świecie, złaknionych wolności grup społecznych, programowane jest odgórnie i dofinansowywane potężnymi środkami z międzynarodowych funduszy.
Mowa tutaj zarówno o ogólnodostępnej antykoncepcji, aborcji, promowaniu seksbiznesu i wywoływaniu wojny między płciami. Wojny, w której wygranymi są wyłącznie możni tego świata, największe banki i organizacje stricte "opiekuńcze". Autorka w swoich rozważaniach dość mocno odnosi się do Boga i tradycji chrześcijańskiej, ale moim zdaniem jest to niepotrzebne. Granie świętych, żeby pokazać, że kto inny jest bee, to nie jest dobra droga. Tak samo jak oponowanie za tym, iż kościół jest jakimkolwiek panaceum na sytuacje, która się aktualnie rozgrywa. Moim zdaniem kwestia Gender powinna być całkowicie wyjęta spod jurysdykcji kościoła, ten nie powinien się w to mieszać, ani grać dobrego pasterza, bo tak naprawdę nie jest w stanie nic zmienić, ani przed niczym uchronić.
Masy karmione są każdego dnia poglądami, które mają przyjąć jako własne. Filozofia manipulacji pomyślana jest tak, abyśmy się nie zorientowali co tak naprawdę kryje się za Gender, że chodzi o potężne pieniądze, których dostarczą zaszczuci, zmanipulowani ludzie. Za jakiś czas ktoś tam na górze podejmie decyzje, że wszystkich nas trzeba "zaczipować", a co, przecież skoro ten proceder już kwitnie, to lada dzień możemy obudzić się w rzeczywistości, w której będziemy traktowani jak zwierzęta, a rasa panów będzie wydawała komendy.
Sterowane społeczeństwo to... Pułapka Gender
Co mamy robić, gdzie chadzać, ile rodzić i gdzie. Bo na tym przecież opiera się New Age i co całe jego zakichane Gender. Pozbądźmy się świadomości już teraz, niech światowy bank ładuje kasę w to, abyśmy stali się bezwolnym stadem. Przecież nas to i tak nie będzie obchodzić, będzie nam się wydawało, że żyjemy w demokratycznych państwach i sami kierujemy swoim życiem. Zonk, te czasy minęły dawno temu, zanim na świecie pojawili się Ci, którzy stworzyli chorą ideologię panowania. Książki takie, jak "Pułapka Gender", to tylko wierzchołek góry lodowej, chwała autorce za to, że nie boi się podejmować trudnych tematów, ale jeśli miałabym coś zasugerować, to prosiłabym, o trochę przystępniejszy język. Czasami podczas czytania ma się wrażenie, że Marzena Nikiel w tak wybujały sposób operuje słowami, że ma to na celu nie podkreślenie powagi sprawy, a ukazanie swego kunsztu pisarskiego. Ten natomiast nie jest mi tu wcale potrzebny, jeśli będę chciała przeżyć twórcze uniesienie, to poczytam Pana Tadeusza.Zaszczepiona w umysłach radykalnych feministek marksistowska koncepcja wojny płaci nabiera tempa. Proponowana przez nie strategia "uwolnienia się od jarzma monogamii" za pomocą nieskrępowanej wolności seksualnej nie przyniosła oczekiwanych efektów. Zamian upragnionego zrównania płci w eudajmonicznym szaleństwie, przyszło bolesne rozczarowanie jeszcze większą podległością.Bez względu na to, czy cechujemy się rozwiązłością czy też prawdziwe z nas anioły, to i tak jest źle. Skrajności jakoś nigdy mnie nie pociągały. Nie mam nic do feministek, niech sobie kobiciny robią co chcą. Chcą chłopa stłamsić, niech tłamszą, chcą wyzwolenia - niech się wyzwalają, tylko niech ma to wszystko jakieś granice. W moim przekonaniu nic nie jest do końca czarne ani białe. Książka Pułapka Gender ukazuje bardzo demoniczne oblicze naszego świata, autorka szykuje się najwyraźniej na prawdziwą krucjatę, ale ja uważam, że troszkę zbyt emocjonalnie podchodzi do tematu. Nie można być Matką Polką dla wszystkich, a to, że kobietom umożliwia się antykoncepcję, żeby nie musiały wychowywać dzieci, których nie chcą lub nie mogą mieć - nie jest złe.
Entuzjazmu jak widzicie nie ma, przeczytałam, przyswoiłam, ale historyczny bełkot nie zawsze trafia do mnie aż tak mocno, żebym podjęła próbę zmiany świata. Jego nie zmieniają jednostki, jego zmienia ogół.
Jak wy podchodzicie do tej kwestii. Co sądzicie o Gender, może czytaliście książkę i macie własne refleksje na ten temat?
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od:
Książki nie czytałam i zgadzam się, że okładka jest kiepska. Wyczuwam tutaj jakąś spiskową teorię dziejów...
OdpowiedzUsuńTylko naród tak indywidualistyczny jak Polacy może nie doceniać siły spisku...ale przecież Ribentropp-Mołotow to był spisek, prawda? Dlaczego zboczeńcy mieliby działać inaczej?
OdpowiedzUsuń