Czasami jesteśmy rozdarci między miłością i powinnością. Czy górę bierze wtedy zdrowy rozsądek, czy serce?
Moje kolejne podejście do romansu uważam za wypełnione. Książka "Trzy twarze Ewy"
przeczytana i pasowałoby, żebym przedstawiła wam ją książkę moimi
oczyma. Tak, jak ja ją widziałam, tak, jak ją odebrałam i przetrawiłam.
Trawieniu nie trzeba było pomagać, Ranigast był zbędny, obyło się też
bez ziółek, ale...
Trzy twarze Ewy |
Trzy twarze Ewy - Barbara Freethy
Wydawnictwo: Bis
Stron: 336
Trzy twarze Ewy to typowy romans, ale z wplątana w niego nutką kryminału. Co prawda zagadką nie jest morderstwo a kradzież obrazów, ale zgadywanie, jak do kradzieży doszło może być ciekawym doświadczeniem. Dla Brianny poszukiwanie prawdy było bardzo bolesne, kochała męża i nie potrafiła dopuścić do siebie myśli, że człowiek z którym miała syna, mógł być złodziejem. Ale jak to zazwyczaj w życiu bywa nic nie jest czarne albo białe. Otaczająca nas rzeczywistość ma wiele odcieni i tylko nasz sposób postrzegania jest w stanie rozróżnić je i sklasyfikować wedle własnych upodobań. Niekiedy to, co wydaje nam się właściwe może ranić innych ludzi, a nasze szczęście dla innych staje się ciosem prosto w serce.
Derek, mąż Brianny Kane zostaje skazany na 5 lat więzienia w związku z kradzieżą obrazów zatytułowanych Trzy twarze Ewy.
Nigdy nie przyznaje się do czynu, za który trafił do więzienia a
Brianna usilnie wierzy w niewinność swego męża i znosi rozłąkę z
ukochanym mężczyzną. W czasie trwania odsiadki rodzi mu syna i z pomocą
teściów wychowuje dziecko w przeświadczeniu, że jego ojciec jest dobrym,
utalentowanym człowiekiem. Kiedy na kilka tygodni przed zakończeniem
wyroku Derek ginie na skutek więziennej bójki, Brianna postanawia
oczyścić jego dobre imię i udowodnić, że nie miał on nic wspólnego z
kradzieżą dzieł sztuki. Przeprowadza się do jego rodzinnej Zatoki
Aniołów i próbuje wieść normalne życie.
Trzy twarze Ewy to typowy romans, ale z wplątana w niego nutką kryminału. Co prawda zagadką nie jest morderstwo a kradzież obrazów, ale zgadywanie, jak do kradzieży doszło może być ciekawym doświadczeniem. Dla Brianny poszukiwanie prawdy było bardzo bolesne, kochała męża i nie potrafiła dopuścić do siebie myśli, że człowiek z którym miała syna, mógł być złodziejem. Ale jak to zazwyczaj w życiu bywa nic nie jest czarne albo białe. Otaczająca nas rzeczywistość ma wiele odcieni i tylko nasz sposób postrzegania jest w stanie rozróżnić je i sklasyfikować wedle własnych upodobań. Niekiedy to, co wydaje nam się właściwe może ranić innych ludzi, a nasze szczęście dla innych staje się ciosem prosto w serce.
Powieść
Barbarry Freethy cechuje się dość oklepanym schematem, kobieta po
ciężkich przejściach zaczyna nowe życie i okazuje się, że czeka ją
jeszcze więcej ciężkich przejść, ale na szczęście książka zawiera
coś jeszcze. Tym czymś jest ciekawy wątek dzieł sztuki, które dla
mieszkańców Zatoki Aniołów mają wielką wartość i sama postać Ewy, która
zdaje się przynosić niektórym ludziom pecha. Ewa jest jak Derek, trudno
uchwycić jej prawdziwe oblicze i choć malarz starał się ze wszystkich
sił, aby oddać ja na płótnie taką, jaka była w rzeczywistości, ponosił
klęskę. Książka jest częścią cyklu o Zatoce Aniołów, widziałam inne
publikacje, ale chyba nie zapałałam do nich miłością na tyle, żeby po
nie sięgnąć.
Trzy twarze Ewy mnie nie zachwyciły. Owszem, książka ma swoje mocniejsze i słabsze strony, ale w mojej surowej ocenie jest średnia.
Kibicowałam Briannie, która było mało wyrazista, ale też irytowały mnie
niepotrzebne "rozpychacze", czyli wątki, które nie mają związku z
właściwą akcją książki i tylko zwiększają jej objętość i zawiłość. Nie
wiem jak wy, ale ja lubię, gdy wszystko, co dzieje się w powieści jest z
nią integralnie związane, uzupełnia w pewien sposób fabułę, naprowadza
nas na właściwe wnioski i poszerza nasze zrozumienie. W tej książce są
bohaterowie i sytuacje, których z czystym sercem można by wyrzucić i powiedzieć: a sio! Poszedł mi stąd, wynocha!
Książka Barbary Freethy na moim biurku |
Książeczka
jest niewielka, ma ładną okładkę, ale jest trochę taka rozmemłana. Nie
twierdzę, że zła, ale chyba nie w moim guście. Wolę utwory z pazurem,
takie, od których trudno się oderwać. Trzeba mnie czymś zaskoczyć,
rozwścieczyć lub zaintrygować, żebym była zachwycona. Trzy twarze Ewy
niestety nie wywołały we mnie skrajnych emocji, ale sądzę, że jest to
średniej klasy, niezobowiązujące czytadło, takie dla chwilowego
odmóżdżenia, gdy chcemy posmakować nowych perspektyw. Końcówka w moim
mniemaniu jest słaba, zbyt ugrzeczniona i i bardzo przewidywalna. Jak ja
nie cierpię przewidywalności!
Tak
więc reasumując, szału nie było, dupy nie urywało, ale też narzekać
jakość strasznie nie będę. Było średnio i tego się trzymam.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa:
Do tej książki nie jestem przekonana. Szukać jakoś specjalnie nie będę, aczkolwiek jeśli się nadzieję na nią, to może przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapraszam: in-corner-with-book.blogspot.com
Nie przepadam za romansami, a jeśli już po takowe sięgam, to tylko wtedy gdy wywołują wyjątkowo entuzjastyczne reakcje.
OdpowiedzUsuńmuszę ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam, szukać specjalnie nie będę, ale jak mi wpadnie w ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKonkretna recenzja. Raczej nie sięgnę po tę powieść - romanse czytam rzadko, a jeśli już, to muszą być naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuńRównież nie lubię przewidywalności w książkach. Intrygi, tajemnice, ciągły zwrot akcji to jest to, co mnie pociąga podczas czytania i wywołuje dreszczyk emocji!!
OdpowiedzUsuńKsiążki specjalnie szukać nie będę, ale może kiedyś trafi w moje ręce, to wtedy ją przeczytam:)